Dzień 8 – Stock Island & Key West

O poranku, po śniadaniu, zaczęliśmy się kręcić przy namiocie szykując się do wyjazdu do mariny. Poprzedniego wieczora podpytywaliśmy trochę na mieście w sprawie dostania się na Kubę i polecono nam zapytać w marinie na Stock Island – to mamy przecież  po sąsiedzku – tam zaczniemy…

Szykując motocykl rozmawialiśmy jeszcze z sąsiadką z kempingu – z pochodzenia Niemką. Miło się gawędziło i pewnie trochę się nam jeszcze ta pogawędka przeciągnęła gdyby nie podjechała na rowerze dziewczyna z którą rozmawialiśmy poprzedniego popołudnia. Stała z nami chwile próbując zmienić temat, a kiedy się jej to udało, powiedziała ze poprzedniego wieczora była ze znajomymi w barze w marinie (tuż obok) i opowiedziała o nas, o naszym planie podróży. Dostała informację, że niejaki Kiwi płynie własną łodzią w najbliższy poniedziałek (był wtorek) do Hawany i że może zabrać również motocykl…! Przekazała nam zmiętą kartkę z numerem tel. do kapitana…

Nie wierzyliśmy w to co do nas mówi! Podziękowaliśmy, wyściskaliśmy ją… i Grzegorz poleciał dzwonić do Arka żeby umówił nas na spotkanie z Kiwi’m (no przecież jak zadzwonimy facetowi z polskiego numeru to pewnie nie odbierze…

Arek oddzwonił: potwierdził ze rejs jest zaplanowany na poniedziałek a do Kapitana mamy podjechać po 2 pm.

WOOOOOW – pojawiło się światło w tunelu!! Jest szansa!!! Może się udać!!!

Była może 10 rano, mieliśmy jeszcze trochę czasu, który postanowiliśmy wykorzystać na zwiedzanie Key West.

Zaczęliśmy od domu Ernesta Hemmingway’a:

Mistrz miał słabość do kotów, ale takich dość specyficznych – Polydactyli – 6-cio palczastych, których miał w swoim domu około 40. Koty Hemingwaya stały się spadkobiercami jego domu, który zamieszkują do dziś. Obecnie jest to muzeum, w którym futerkowi mieszkańcy stanowią jedną z głównych atrakcji. Zwierzaki nazywane są imionami sławnych osób z czasów pisarza – jest wśród nich między innymi Pablo Picasso, Charlie Chaplin, a także Sophia Loren…

Później postanowiliśmy się trochę pokręcić po mieście:

…a przed wizytą w marinie coś przekąsić. Wybór padł na foodtrack’a który oferował zestawy kanapkowe z owocami morza:

Nasza kanapka z mięskiem z homara – mniam 🙂 🙂 :)!

Po lunchu przyjechaliśmy do knajpki w której nasza sąsiadka dostała poprzedniego wieczora namiar na kapitana Kiwi’ego.

Jak go znaleźć? Trzeba było zapytać przy barze 😉

Wskazano nam właściwą łódź w której mieliśmy zapytać.

Okazało się później ze chwilowo właściciela nie zastaliśmy w związku z tym postanowiliśmy się pokręcić i popytać czy w grę wchodzą jeszcze jakieś możliwość, ale ilekroć zapytaliśmy o Kubę wszyscy wskazywali nam łódź Kiwi’ego.

Wróciliśmy ponownie na wskazywany żaglowiec i zastaliśmy jego właściciela! W krótkiej rozmowie przedstawiliśmy się i nasz plan spotkał się wstępnie z aprobatą kapitana. Poprosił abyśmy następnego dnia o 8 rano przyjechali motocyklem (którego jeszcze nie widział) celem doprecyzowania szczegółów….

Wracaliśmy do motocykla na lekko wiotkich nogach ale szczęśliwi i nie jeszcze długo niedowierzający ze „to” się może udać!!!

Pojechaliśmy na plaże!

Tak minęło popołudnie…

3 myśli na temat “Dzień 8 – Stock Island & Key West

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s