SKANDYNAWIA 2021

INFORMACJE PRAKTYCZNE

podsumowanie podróży

Podróż po Skandynawii była w naszych planach od dawna! Północna część starego kontynentu dotąd „nie odkryta” przez nas motocyklowo, kusiła jeszcze zanim przekroczyliśmy Atlantyk. Niemniej jednak nasze podróżnicze losy potoczyły się nieco inaczej i Skandynawia w tych planach została odroczona na nieco później, argumentując to niedaleką odległością od naszych rodzinnych stron. 

Jednak od ostatnich niespełna 24 miesięcy Świat stanął na głowie… i o dalekich podróżach chwilowo mogliśmy zapomnieć! Trochę zmęczeni i lekko sflustrowani rokiem 2020 spędzonym głównie w domu nie podróżując, a zwłaszcza niemożliwością zaplanowania kontynuacji podróży po Amerykach, wrócił pomysł: a może jednak Skandynawia? Sytuacja około covidowa latem 2021 w północnej Europie była stabilna, zatem ta destynacja wydawała się najsensowniejszym rozwiązaniem. Zatem postanowione: Skandynawia!

Plan na tą podróż zakładał przekroczenie granic 7 krajów, dotąd nieodwiedzanych motocyklem, w czterotygodniowej podróży, na łącznym dystansie około 10 tyś. km. 

Noclegi zaplanowaliśmy głównie na świeżym powietrzu (kempingi, dzikie lub tzw.: prymitywne kampingi, szałasy (shelters) ewentualnie niskobudżetowe hostele, jeśli okazałoby się ze aura będzie wyjątkowo niesprzyjająca.

NOCOWANIE NA DZIKO:
Norwegia, Szwecja i Finlandia to najbardziej przyjazne biwakowiczom kraje Europy. Obowiązuje tu Allemansratten, „prawo wszystkich ludzi” do kontaktu z naturą. Możemy obozować minimum 150 m od zabudowań, na nieuprawianej ziemi i nie dłużej niż dwa dni.
Również na Litwie, Łotwie i Estonii dzikie noclegi w namiocie są legalne.
W Danii spanie na dziko jest nielegalne. W namiocie można nocować w miejscach oznaczonych “Frie teltningsområder”. To specjalnie przestrzenie przygotowane przez komórkę Ministerstwa Środowiska i Żywności Danii. Te „primitive camps” są wyposażone w tzw. „shelter”, w których można przenocować. Poza tym w Danii występują także strefy darmowego namiotowania,  gdzie można po prostu przyjechać i się rozbić. Nie można zostać dłużej niż jedna noc, ani rozbijać się z dużym namiotem.

Mapę z dzikimi noclegami (i nie tylko) znajdziesz w naszej ulubionej aplikacji i na stronie: www.ioverlander.com

Umownym celem podróży (umowny bo przecież nie liczy się cel lecz podróż) był Przylądek Północny – Nordkapp najdalej wysunięty na północ punkt Europy, do którego mogliśmy dojechać. Po drodze wiele pięknych miejsc i tras widokowych, o których wielokrotnie słyszeliśmy…

Optymalny termin na realizację tej podróży przypadał na ostatnią dekadę czerwca i cały lipiec, ale niestety, nie mieliśmy tyle szczęścia, aby wpasować się w te terminy. Kolejną możliwość, obciążoną bardziej kapryśną aurą, mieliśmy dopiero po 20 sierpnia. Mimo to jednak nie było chwili zawahania…

POGODA I OPTYMALNY CZAS NA PODRÓŻ:
Lato to najlepszy czas na motocyklowy wyjazd do Skandynawii, głównie z racji pogody. Słońce chowa się tylko na kilka godzin, a na północy kraju nie zachodzi wcale. Poza tym to właśnie latem opady są statystycznie najniższe. Temperatury są latem zbliżone do tych panujących w Polsce, nawet na północy są one niewiele niższe.

Aktualną pogodę najlepiej sprawdzać na stronie: https://www.yr.no/en

Na tydzień przed terminem rozpoczęcia wyprawy wrzuciliśmy informację w nasze social media, że ruszamy w podróż wraz z orientacyjną trasą … i zaczęła się dosłownie „burza w szklance wody”. Dostaliśmy bardzo szeroki odzew z sugestiami miejsc i tras do odwiedzenia… Zweryfikowaliśmy zatem i uszczegółowiliśmy nasz plan podróży według tych wskazówek.

Na początek Litwa, Łotwa i Estonia, piękne, choć niewielkie kraje „nowej Europy” z bogatą kulturą i historią, skrywające wiele magicznych zakątków na stosunkowo niewielkim obszarze. Kraje bliskie nam kulturowo i historycznie, nie mniej jednak bardzo ciekawe – również kulinarnie!

Klimatyczne Kowno oraz robiąca niezapomniane wrażenie Góra Krzyży na Litwie. Magiczna Ryga, przepiękna Turaida z sąsiadującą nieopodal Siguldą na Łotwie i absolutnie niesamowity Tallin w Estonii, do którego drogę pokonaliśmy niestety pośpiesznie z uwagi na deszcz.
Już tutaj można by spędzić przynajmniej miesiąc… Oprócz cudownych wrażeń, pozostał niedosyt, szanse i nadzieje na ponowne odwiedziny…

Dalej Finlandia, często zbyt szybko przemierzana przez motocyklowych poszukiwaczy przygód. My mieliśmy farta, bo skorzystaliśmy ze wskazówek dotyczących pięknych tras i miejsc do odwiedzenia, które otrzymaliśmy przed podróżą. Skorygowaliśmy pierwotny plan i zmieniliśmy trasę, odkrywając piękno krainy jezior, która jednocześnie stwarzała możliwości przejechania jej świetnie utrzymanymi drogami szutrowymi. Finlandia jest nazywana Krajem Tysiąca Jezior, ale liczba ta jest niewspółmierna wobec faktycznego stanu. Na terytorium Finlandii znajduje się aż 1888888 jezior – to największa ich liczba na świecie, jeżeli chodzi o liczbę jezior w danym kraju. Jest tam też w sumie 179 888 fińskich wysp i wysepek do odkrycia.
W drodze do Kemijärvi pierwszy raz przekroczyliśmy północne koło podbiegunowe (66°33’39″N). Ta symboliczna szerokość geograficzna okazała się faktyczną granicą, za którą renifery czują się jak u siebie… nawet na środku drogi.
W Rovamieni szybka, ale jakże miła wizyta u bohatera z lat naszego dzieciństwa – Św. Mikołaja. Wioska Św. Mikołaja o tej porze roku nie robi zapewne takiego wrażenia co zimą mimo, że atmosfera świąt jest tu podgrzewana przez cały rok. Ze Świętym pogwarzyliśmy co nieco, wspólna sesja zdjęciowa i w trasę – prosto na północ.

Norwegia, kierunek – północ kontynentu, zdobyty w całkiem niezłej aurze Nordkapp, choć dojazd tam po zmroku okazał się niemałym wyzwaniem. Droga europejska E69 jest najdalej na północ wysuniętą autostradą świata i zabiera podróżnych tak daleko na północ w Europie, jak to tylko możliwe. Droga ta jest utwardzona i łączy Olderfjord z Nordkapp, ma długość 129 km (80 mil) i biegnie przez pięć tuneli. Przez większość swojej długości droga przylega ściśle do linii brzegowej, więc narażona jest na silne wiatry i gwałtowne zmiany pogody.
Atak szczytowy pod słynny stalowy globus nastąpił o świcie, ale tam chwilę musieliśmy zaczekać, aż słońce wzejdzie wystarczająco, aby było nas widać na pamiątkowej fotce. Niestety, początkiem września nie załapaliśmy się już na dzień polarny. Całej akcji nie ułatwiał nam wiatr, który wiał na tyle mocno, że przewracał statyw z aparatem i burzył nasze i tak już niezbyt wyjściowe fryzury.

W Tromso spędziliśmy dwa dni, gdyż ziściły się nasze obawy związane z pogodą… Ruszając w dalszą drogę mieliśmy do wyboru dwie trasy – jedną w deszczu lub drugą w śniegu. Na Lofoty postanowiliśmy dotrzeć przemierzając sugerowane dwie trasy widokowe na wyspach Senja i Andøya. Senja nazywana jest miniaturką Norwegii, co wynika z różnorodnego krajobrazu, który znajduje się na tym niewielkim obszarze. Surowe krajobrazy, specyficzny klimat, małe odludne wioski rybackie i zachwycające fiordy. Senja słynie także z czystej, lazurowej wody i piaszczystych plaż. Ciężko więc, mimo niesprzyjającej aury, byłoby ominąć to miejsce.

TRASY WIDOKOWE NORWEGII:
18 Norweskich Szlaków Krajobrazowych to specjalnie wybrane drogi, które prowadzą przez najlepsze krajobrazy, jakie Norwegia ma do zaoferowania. Szlaki te przebiegają przez krajobrazy o wyjątkowych walorach przyrodniczych: linia brzegowa, fiordy, góry, wodospady. Postoje i miejsca piknikowe są połączone z nowoczesnymi elementami architektonicznymi, aby same w sobie były one atrakcją turystyczną. Sama jazda tymi drogami jest wspaniałam przeżyciem, a postoje tylko potęgują te wrażenia. Trasy te stanowią alternatywę dla podróży głównymi drogami o dużym natężeniu ruchu i z udziałem ciężkich pojazdów.

Szczegółowe informacje o Norweskich Szlakach Krajobrazowych znajdziesz na stronie: https://www.nasjonaleturistveger.no/en/

Warto zaznaczyć, że wyżej wspomniane trasy widokowe to tylko 18 dróg wybranych przez Norweski Zarząd Dróg Publicznych spośród kilkudziesięciu innych, które spokojnie mogą się ubiegać o to miano.

Lofoty będące niewątpliwą „perełką” północnej Norwegii to archipelag leżący na Morzu Norweskim, u północno-zachodnich wybrzeży Norwegii. Wyspy te rozciągają się na długości aż 112 km, tworząc malowniczy krajobraz, jakiego próżno szukać gdzie indziej. Dla krajobrazu Lofotów charakterystyczne są skalne masywy wystające z morza, wysokie i strome ściany, ostro zarysowane wierzchołki oraz postrzępione granie, pomiędzy które wcinają się wąskie, krótkie i niezwykle malownicze fiordy. Dzięki takiemu ukształtowaniu terenu Lofoty sprawiają wrażenie dzikich, niedostępnych. I w znacznym stopniu takimi są. Udało nam się je odwiedzić przy w miarę znośnej, choć bardzo zmiennej pogodzie. Nie jest to jednak, nic nadzwyczajnego. W Norwegii mówi się, że jeśli na Lofotach akurat pada deszcz, nie ma co się martwić, bo zapewne w ciągu 30 minut zaświeci słońce, ale oznacza to również, że chwilę później znowu zmokniesz.

Lofoty – Flakstadøya
Lofoty – Vestvågøya

Z Lofotów na ląd przedostaliśmy się promem do Bodø, gdzie początek ma kolejna trasa widokowa Norwegii: droga FV17. Droga biegnie wzdłuż wybrzeża, ale jej charakter zmienia się w miarę upływu czasu, od długiej linii szczytów na północy do fiordów i gór, po czym sceneria zmienia się w łagodniejszą mieszankę szkierów, wysepek i większych wysp na morzu. Szlak widokowy Helgelandskysten to najdłuższy z 18 norweskich szlaków krajobrazowych. Niestety „trasą sześciu promów” przejechaliśmy zaledwie 70km (43 mile) z 433 km (269 mil) i musieliśmy zmienić kurs. Padało tak intensywnie, że jazda w takich warunkach była zwyczajnie niebezpieczna.

PROMY W NORWEGII:
Dla jeżdżących po Norwegii, zwłaszcza po jej zachodniej części, przeprawy promowe są codziennością. Zachodnie wybrzeże jest tak porozcinane fiordami, że po prostu droga, którą jedziemy w pewnym momencie się kończy i musimy kontynuować podróż promem.
Promy kursują cały rok. Na głównych trasach na tyle często, że nie ma potrzeby wcześniejszego sprawdzania ich rozkładu (średnio co 20-30 min.). W sezonie jednak mogą zdarzyć się kolejki. Korzystając z mniej uczęszczanych dróg, warto sprawdzić rozkład wcześniej, aby np. nie spóźnić się na ostatni prom danego dnia.
Przed wyjazdem warto sprawdzić rozkłady na stronach przewoźników, do których linki znajdziesz np. w mapach google, klikając na szczegółowe informacje w lokalizacji danej przystani promowej.
Na dłuższych przeprawach promowych opłaty promowe można uiścić online kupując bilet lub już po wjechaniu na prom u kasjera chodzącego po pokładzie.
Na większości połączeń promowych nie płaci się obecnie u obsługi promu lecz fotografowane są tablice rejestracyjne pojazdów, a rachunek przychodzi na adres posiadacza pojazdu.
PROMY W FINLANDII:
Najwięcej przepraw promowych jest w południowo-zachodniej Finlandii oraz w regionie Południowej i Północnej Sawonii. Korzystanie z usług Finferries jest bezpłatne. Tylko trasa Houtskär–Iniö, obsługiwana w sezonie letnim, podlega opłacie.

Omijając deszczowy front zweryfikowaliśmy plan po raz kolejny, uciekając na południe drogą FV55. Okazała się ona jedną z piękniejszych dróg widokowych, którymi mieliśmy okazję jechać w Norwegii – przemiła niespodzianka!!

Sognefjellet FV55

Najciekawszy odcinek zaczął się w miasteczku Lom, słynącym z jednego z nielicznych zachowanych kościołów typu stavkirke w Norwegii a także z bogatej historii samego miejsca. Stąd droga łagodnie wznosiła się przez dolinę by finalnie wspiąć się na szczyt 1434 m n.p.m. Przełęcz ta jest najwyżej położoną w Europie Północnej. Ostatni odcinek prowadził do Sognefjorden, największego i najgłębszego (lub w zależności od źródeł, drugiego co do wielkości na świecie) fiordu w Norwegii. Ostatnią atrakcją tego dnia było przejechanie najdłuższym, 24 km (15.23 mil) tunelem drogowym na świecie – Tunel Lærdal. Decyzja nie była łatwa, bo alternatywą dla tego tunelu, była kolejna trasa widokowa – droga nr 5627. Ostatecznie wjechaliśmy również na nią, od strony Aurlandsvangen do zjawiskowego punktu widokowego Stegastein.
Żałowaliśmy, że ten dzień nie mógł trwać dłużej.

Sognefjord

W okolicach Vossevangen spędziliśmy kilka dni, jeżdżąc trochę po okolicy przeczekaliśmy, aż deszczowy front minie. Wówczas odwiedziliśmy również Dolinę Wikingów . Po kilku dniach wróciliśmy na północ inną, widokową drogą FV 13. Odcinek trasy w okolicy szczytu Gaularfjellet z punktem widokowym w Utsikten jest jednym z najpiękniejszych na tej trasie. Stąd podziwialiśmy widok na piękny krajobraz oraz przebytą trasę.
Tego dnia, w przepięknej pogodzie, dotarliśmy do sławnej Trollstigen, która jest ostatnim odcinkiem malowniczej drogi (nr 63). Geiranger-Trollstigen oferuje wiele atrakcji, a jedenaście ostrych zakrętów Trollstigen oraz widok z Ørnesvingen na fiord Geiranger przyprawiły nas o szybsze bicie serca.

Geiranger
Route 63

Z trasą przez Atlantic Ocean Road, miały wiązać się duże wrażenia. Droga biegnie przez mosty, które wyginają się między wysepkami i rafami wzdłuż surowej zatoki Hustadvika. Najpiękniejsza jej część ma zaledwie kilka kilometrów, więc jednokrotny przejazd pozostawia spory niedosyt. Najbardziej spektakularny most, który pojawia się w scenach ostatniej ekranizacji Jams’a Bonda -„No Time to Die”, pokonaliśmy sześć razy. Ostatni raz szukając telefonu, który wypadł właśnie w tym miejscu na jezdnię i został przejechany przez samochód. Droga ta na pewno na długo pozostanie w naszej pamięci.
Po „Drodze przez morze” jechaliśmy dalej na południe, zachodnią stroną Norwegii, w kierunku Stawanger. W rezultacie odcinek pomiędzy Trondheim, a Voss pokonaliśmy 3 razy nie powtarzając drogi. Drogi widokowe Hardanger i Ryfylke, na południe od Voss, obfitowały w strome zbocza gór, głębokie fiordy i wodospady. To był kolejny dzień pełen kontrastów.

The Atlantic Road

Południe kraju pozornie mogłoby wydawać się mniej atrakcyjnie w porównaniu z górzystą północą – nic jednak bardziej mylnego – tu również jest wiele pięknych widokowych tras dla motocyklistów na których można czerpać wiele frajdy z jazdy. Poradzono nam abyśmy dotarli do najbardziej wysuniętego na południe punktu – najstarszej w Norwegii latarni w Lindesnes. Prowadziła do niej rewelacyjna droga FV44, której przejechany przez nas odcinek jest częścią Geoparku Magma. Obszar ten jest szczególny pod względem geologicznym, co zapewniło nam zupełnie nowe doznania.

Po 19 dniach w Norwegii przekroczyliśmy granicę ze Szwecją, niestety czas na powrót się kurczył, więc nie mogliśmy pozostać tu na tyle długo jakbyśmy chcieli. Potem kolejno Dania, w której znowu krótko, ale intensywnie przejechaliśmy wzdłuż wschodniego wybrzeża do Gedser, a stąd promem przepłynęliśmy do Niemiec i wróciliśmy do domu.

Zwieńczeniem naszej podróży był nocleg w szałasie (shelter) nieopodal klifów Møns Klint w Danii. Ponieważ byliśmy tam już po sezonie turystycznym, byliśmy sami wśród przepięknej natury, z dala od cywilizacji, bez sygnału telefonu komórkowego, bez internetu. Mogliśmy się cieszyć ciszą lasu, blaskiem płomieni ogniska i gwiazd. Wieczór spędziliśmy na rozmowach i wspomnieniach odwiedzonych miejsc… po prostu HYGGE. Następnego dnia obudził nas przepiękny wschód słońca nad Morzem Bałtyckim.

OGRANICZENIA PRĘDKOŚCI I OPŁATY DROGOWE DLA MOTOCYKLISTÓW:
W terenie zabudowanym we wszystkich krajach nadbałtyckich, w Skandynawii oraz w Finlandii dopuszczalna prędkość to 50 km/h.
Poza terenem zabudowanym 90 km/h na Litwie, Łotwie i Estonii, 80 km/h w Finlandii, Norwegii i Danii oraz 70 km/h w Szwecji.
Na drogach szybkiego ruchu w krajach nadbałtyckich można rozpędzić się maksymalnie do 110 km/h, ale nie na wszystkich odcinkach i tylko w okresie letnim od kwietnia do końca października. Na autostradach tam nie możemy przekroczyć 110 km/h, z małym wyjątkiem – litewskie przepisy zwiększają dozwoloną prędkość do 130 km/h w okresie letnim.
W Finlandii na autostradach i drogach szybkiego ruchu należy przestrzegać ograniczeń prędkości na znakach drogowych (80 km/h, 100 km/h, 120 km/h).
W Norwegii na autostradach i drogach szybkiego ruchu ograniczenie jest do 90-100 km/h.
W Szwecji limit prędkości na autostradach i ekspresówkach to 110 km/h.
W Danii na tych drogach nie można przekroczyć 130 km/h.

Jazda motocyklem po drogach i autostradach w Litwie, Łotwie, Estonii nie wymaga zakupu jakichkolwiek winiet, nie ma też żadnych dodatkowych opłat za te drogi.
Finlandia należy do nielicznych krajów w Europie, gdzie korzystanie z dróg, autostrad i mostów jest bezpłatne.
Mimo, że w Norwegii większość dróg jest płatna, nie dotyczy to motocyklistów, którzy poruszają się po nich za darmo. Wyjątkiem są nieliczne drogi np. prywatne, na których postawione są bramki, a opłata wymagana jest od każdego pojazdu (np. Tindevegen – 90NOK / 10$ / 9€)
Przejazd szwedzkimi autostradami i drogami ekspresowymi jest bezpłatny. Opłatę należy uiścić jedynie za przejazdy mostami łączącymi Szwecję z Danią i Norwegią.
Korzystanie z dróg w Danii jest bezpłatne. Płatne są jednak przejazdy niektórymi mostami, podobnie jak w Szwecji.

Podsumowanie w liczbach

Pierwotnie zakładaliśmy dystans 10000 km, w rezultacie przejechaliśmy ponad 11500km.
Miały być 4 tygodnie podróży, a wyszło 5 tygodni …choć wciąż mamy wrażenie, że to zdecydowanie za mało.
Najmniejsze odstępstwa od pierwotnego planu były na Litwie, Łotwie i w Estonii. W Finlandii mieliśmy początkowo spędzić 4 dni i przejechać 1250 km, a wyszło 5 dni i 1826 km. Na Norwegię przeznaczyliśmy początkowo 12 dni i 3250 km, a było 19 dni i 5803 km. Ta różnica wyniknęła przede wszystkim z niesprzyjającej pogody. 
Ponieważ nie chcieliśmy zrezygnować z kilku przepięknych miejsc, odcinek między Trondheim, a Bergen pokonaliśmy 3 razy, nie powtarzając trasy. Zmiana planu podróży w Norwegii, spowodowała niestety skrócenie trasy w Szwecji (z 1300 km na 525 km) i zmianę trasy w Danii (z 330 km na 413 km).
Promami przeprawialiśmy się 19 razy.
Pokonaliśmy ponad 300 tuneli z około 1000, które są w Norwegii.

MOTOCYKL
Na dystansie 11500 km Pan America spaliła 711 litrów benzyny co daję średnią 6,05 l/100km (38,88 mil/galon).
Maksymalne spalanie: 7,76 l/100km, minimalne spalanie 5,43 l/100km. 
Najwyższą cenę za 1 litr paliwa jaką zapłaciliśmy, była w Norwegii: 18,67NOK (1,84$ / 1,59€). Łączna kwota wydatków na paliwo to 5280 pln / 1311$ / 1158 €.
Olej silnikowy wymienialiśmy 1 raz przed trasą i drugi raz w Voss po przejechaniu 7000 km (trochę wcześniej niż jest to wymagane, ale warunki były sprzyjające).
Łańcuch smarowany był co max 700 km – zużyliśmy 2 puszki sprayu do łańcucha.
Naciąg łańcucha napędowego weryfikowany był 3 razy w ciągu całej trasy. Poza tymi czynnościami motocykl nie wymagał dodatkowej obsługi serwisowej. Po powrocie naciągnąłem odrobinę linkę sprzęgła.
Opony Heidenau K60 Scout założone były przed trasą, przejechaliśmy na nich łącznie 15 500 km. Tylna opona kwalifikuje się do wymiany, ale nie osiągnęła jeszcze wartości granicznej.
Narzędzia które mieliśmy ze sobą: kompresor, zestaw naprawczy do opon, multitool, podstawowe klucze (wymiana oleju, demontaż kół), taśma izolacyjna, opaski zaciskowe, koszulki termokurczliwe, klej dwuskładnikowy )

NOCLEGI
Sami jesteśmy zaskoczeni wynikami, tym bardziej, że planowaliśmy przede wszystkim spanie pod namiotem na dziko.
W sumie 34 noclegi, z czego:
4 dzikie kempingi (3 w Norwegii, 1 w Szwecji)
4 chatki i nieformalne kempingi (1 w Estonii, 2 w Finlandii, 1 w Danii)
5 oficjalne kempingi (1 na Litwie, 4 w Norwegii)
3 hostele (1 na Łotwie, 1 w Estonii i 1 w Finlandii)
8 w klubach motocyklowych (wszystkie w Norwegii)
10 w domach u przyjaciół (3 w Polsce, 6 w Norwegii, 1 w Danii)
10 razy spaliśmy pod namiotem, 2 razy w chatkach, a ognisko rozpaliliśmy 4 razy.
Za noclegi płaciliśmy tylko 6 razy, z czego najdroższa była noc na kempingu w małej kabinie (550NOK / 56€ / 65$)

JEDZENIE W PODRÓŻY
Na Litwie i Łotwie, z uwagi na przystępne dla nas ceny, mogliśmy sobie pozwolić na jedzenie w miejscowych barach, a nawet restauracjach. W Kownie jedliśmy w restauracji cepeliny – Didžkukuliai, czyli kluski z farszem (zazwyczaj mięsnym), popijając je przepysznym domowej roboty kwasem chlebowym – Kvass (Gira). W Rydze skusiliśmy się w ramach późnego śniadania na czebureki i pielmieni, które są tam bardzo popularne.
Ale już w Finlandii, Norwegii, Szwecji i Danii musieliśmy przeskoczyć na jedzenie kupowane w sklepie i przygotowywane własnoręcznie. Z dwóch powodów, lokalnych przydrożnych barów czy straganów z jedzeniem przy drodze nie napotykaliśmy. Natomiast jedzenie w restauracjach niestety było poza naszym zasięgiem finansowym. Nawet zakup fast food’u na stacji benzynowej był dla nas zdecydowanie za drogi (hamburger 125NOK / 56,5PLN / 14$ / 12,5€). W Finlandii, Szwecji i Danii zakupy robiliśmy w dobrzej nam znanej z Polski sieci sklepów Lidl. W Norwegii najtańszymi sieciami są sklepy REMA1000 i Kiwi. Kilkukrotnie ratowaliśmy się posiłkami liofilizowanymi, które mieliśmy ze sobą przywiezione z Polski. Mimo, że nasza dieta podczas podróży była raczej dość skromna i monotonna, mieliśmy okazję skosztować przepysznego wędzonego łososia norweskiego, pysznego kraba, różnego rodzaju sałatek z owoców morza, brązowy ser (brunost), rodzaj tortilli ziemniaczanych – lompe (lefse), drożdżówkę wypełnioną kremem i lukrem – skolebrød. Naszą ulubioną przekąską podczas drogi były ciasteczka owsiane z dżemem lub konfiturą z żurawiny.

CENY I BUDŻETOWANIE PODRÓŻY:
Ceny podstawowych produktów i usług w Norwegii są dwu- trzykrotnie wyższe niż ich odpowiedniki w Polsce. Szczególnie drogi jest alkohol, a także typowo turystyczne usługi jak noclegi w hotelach, transport i jedzenie w restauracjach. Wysokie ceny (choć nie tak wysokie jak w Norwegii) są również w Finlandii, Szwecji i Danii.
Można przyjąć, że najtaniej jest na Litwie, średnio ceny są wyższe o około 17% od cen w Polsce. Na Łotwie jest drożej o około 26%, a w Estonii o 39%. Koszty zakupów wzrastają o około 86% w Szwecji, 89% w Finlandii, 117% w Danii i 160% w Norwegii.
Orientacyjny budżet dla pobytu w danym kraju, można określić w oparciu o stronę: www.budgetyourtrip.com (nam do tej pory udało się wydawać mniej niż to wynikało z wyliczeń na tej stronie, ale trzeba pamiętać, że budżet ten nie uwzględnia zużycia benzyny)
Stale aktualizowane średnie ceny wybranych artykułów i usług można sprawdzić na stronie: www.numbeo.com/cost-of-living/
Na stronie www.meny.no/varer można sprawdzić aktualne ceny produktów w sieci Meny w Norwegii, która jest trochę droższa niż REMA1000 i KIWI, ale jest w niej większy wybór produktów.
Uśrednione ceny paliwa można sprawdzić na stronie: www.e-petrol.com.pl/international-market/fuel-prices-in-europe

Ta niesamowita podróż była zdecydowanie inna niż wszystkie, które dotąd zrealizowaliśmy… i to nie tylko dlatego, że ta część Europy, a szczególnie Norwegia jest rajem dla podróżników, którzy kochają wyprawy na własną rękę i bliskość natury. Odmienność tego wyjazdu, wynikała przede wszystkim z klimatu odwiedzanych krajów. Dotąd podróżując zawsze mieliśmy słoneczną i ciepłą, czasem wręcz upalną pogodę, a tym razem było raczej chłodno i deszczowo. Ponadto jechaliśmy innym niż dotąd motocyklem… W prawdzie marka się nie zmieniła, ale Pan America to jednak zupełnie inny Harley, niż te do których producent przyzwyczaił nas na przestrzeni lat… 

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o naszych wrażeniach z jazdy motocyklem H-D Pan Ameryka przeczytaj poniższy wpis:

H-D Pan america: wrażenia po 18000 km

Zwykle pytani o wrażenia z jazdy Pan Americą odpowiadamy, że to zupełnie inny Harley niż te do których marka przyzwyczaiła nas na przestrzeni ostatnich dekad…

więcej

Poniżej mapa z faktycznym przebiegiem naszej trasy, interesujące miejsca (także te, które mieliśmy zaznaczone, ale nie udało nam się do nich dotrzeć) oraz nasze noclegi. Zaznaczyliśmy także lokalizacje miejsc, które znacie z naszych fotografii w social mediach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s