MOŻESZ OBEJRZEĆ RELACJĘ FOTOGRAFICZNĄ Z KAŻDEGO DNIA PODRÓŻY:
podsumowanie podróży
…nie możemy zacząć inaczej jak od słów: udało się!
Ta podróż, mimo że przygotowywana była mniej więcej od października 2017 (dziesiątki maili do różnych instytucji rządowych, ustalenia związane z transportem USA-Kuba, etc..) w rezultacie udała się dzięki absolutnie pozytywnemu zbiegowi okoliczności i mega życzliwości, w sumie przypadkowo spotkanych osób.
Opisywaliśmy to bieżących postach, ale skrótowo w podsumowaniu: po przylocie na Florydę, okazało się, że człowiek z którym mieliśmy płynąc z Key West do Hawany anulował cały rejs (nam i jeszcze kilku bikerom z klubu) rzekomo pod pretekstem problemów z łodzią.
Cały misternie układany plan od października (daty, terminy, pozwolenia, ustalenia) runął jak domek z kart.
Postanowiliśmy wdrożyć plan B: Skoro nie Kuba, chociaż zjeździmy Florydę, którą poprzednio dość marginalnie potraktowaliśmy.
Plan „B” rozpoczęliśmy od Key West – w końcu jest tam trochę różnych Marin, a w każdej kilkanaście jachtów, łodzi… może ktoś zabierze nas „stopem” do Hawany…
I tak po dotarciu na najdroższy kemping na świecie (77$ za dobę) na Key West, w zasadzie nie wychodząc za bramę, na nazajutrz dostaliśmy namiar do Kiwi’ego, z którym popłynęliśmy na Kubę i powrotem!
Oczywiście jest jeszcze wiele pikantnych szczegółów tej operacji, ale zostawiamy je na kuluarowe opowieści podróżnicze 🙂
Natomiast załadunek motocykla na Stock Island wyglądał tak:
Planując tę podróż założyliśmy miesiąc czasu z którego wstępny plan zakładał 14 dni na Wyspie.
Nie byliśmy w stanie rozpisać szczegółowo harmonogramu podróży z uwagi na ilość niewiadomych, które tak naprawdę wyjaśniały się na bieżąco na miejscu.
Zakładaliśmy dystans około 3200 km do przejechania na Kubie i rzeczywiście tak wyszło!
Łącznie trasa wraz z Florydą: 5400 km (na której Harley spalił średnio 6,3 L/100km) .
…oraz 200 mil łodzią na trasie Stock Island – Havana – Stock Island

…najdłuższy dystans dzienny – Dzień 18: Sancti Spiritus – Santiago De Cuba ponad 520 km (na Kubie to wyczyn! 😉 )
Przekroczyliśmy granice 15 z 16 prowincji Kuby:
- Pinar del Río
- Artemisa
- Ciudad de la Habana
- Mayabeque
- Matanzas
- Cienfuegos
- Villa Clara
- Sancti Spíritus
- Ciego de Avila
- Camagüey
- Las Tunas
- Granma
- Holguín
- Santiago de Cuba
- Guantánamo
Spośród 30 noclegów:
- u naszych znajomych Molki i Arka: 9
- pod namiotem: 6
- Casa Particulares: 6
- Hotel pracowniczy: 1
- Na pokładzie Madre Maria: 8
Na Kubie nie ma wielu opcji noclegu dla obcokrajowców. Nie istnieją pola kempingowe dostępne dla zagranicznych turystów. W grę wchodzą dwie opcje, hotele należące do rządu i pokoje do wynajęcia, prowadzone przez prywatnych przedsiębiorców – casa particulares.
I właśnie z tej drugiej opcji korzystaliśmy. Takie prywatne kwatery łatwo było znaleźć w większości miast Kuby, bo oznaczone są symbolem niebieskiej kotwicy (czerwona kotwica zarezerwowana jest dla Kubańczyków). Kwatery te to jedna wielka gra pozorów. Szybko zorientowaliśmy się, że standard ich drastycznie różni się od tego jak Kubańczycy żyją na co dzień.









Jednak największym osiągnięciem dla nas było to, że w ogóle udało się nam osiągnąć cel.
– w sytuacji, wydawało by się bez wyjścia, mimo wszelkich przeciwności losu – jednak popłynęliśmy na Kubę i z powrotem!
…i w tym miejscu i za każdym zrazem, kiedy opowiadamy o tej przygodzie bardzo dziękujemy naszemu Kapitanowi! – Kiwi: przede wszystkim: gdyby nie Ty nie zrobilibyśmy tego! Dziękujemy Ci Przyjacielu!!!!
– w wstępnych założeniach cała nasza wyprawa kręciła się wokół zlotu motocyklowego w Santiago de Cuba na który mieliśmy popłynąć. Mimo perypetii związanych z przeprawą, o których wiecie na zlot również udało się nam dotrzeć:
– „odkryliśmy” kolejny piękny Kraj i jego mieszkańców, którzy mimo uciążliwości stawianych im przez ustrój, zachowują pogodę ducha, nadal wyznają i szanują te podstawowe wartości o których my, jako europejczycy często zapominamy… zwyczajnie, mimo wszystko są szczęśliwi!
Ekspresja i pogoda ducha tego gościa łamała wszelkie bariery!
Jeśli zapytacie czy wrócilibyśmy na Kubę – odpowiadamy bez wahania: w każdej chwili!!!