Drugi dzień podróży był całkowicie rozruchowym, tym bardziej ze z datą 14 lutego wiązało się kilka rocznic i jubileuszy.

Poranek, do wczesnego popołudnia spędziliśmy na organizowaniu się (m.in. wymiana przedniej opony w Harley’u) oraz drobnej pomocy naszym gospodarzom: Molce i Arkowi, w przygotowaniu wieczornego grilla.






Czekając wciąż niecierpliwie na wieści dotyczące terminu frachtu na Kubę postanowiliśmy nie zwlekać dłużej i wysłać wiadomość z zapytaniem: kiedy płyniemy? W końcu czas leci, a my musimy się zorganizować – to jest podróż, a nie wakacje… 😉