…po śniadaniu przyszła odpowiedź: …big problems with the boat, im sorry i can not cross…
Plan układany od listopada runął w sekundę…
(pozwólcie ze przemilczę kolejne minuty po otrzymaniu tej wiadomości)
Jak już trochę opadły emocje zaczęliśmy rozważać alternatywny plan, aby maksymalnie wykorzystać czas: 30 dni.
Na szczęście Floryda jest dużym stanem z wieloma ciekawymi miejscami do odwiedzenia, więc nie martwiliśmy się o ewentualny brak atrakcji, tym bardziej, iż poprzednio poza Daytoną niewiele widzieliśmy z tej części USA.
Nakreśliliśmy zarys wersji B: zaczynamy od Key West! (…tam przecież jest kilkanaście marin, mnóstwo łodzi, to nie możliwe, że nikt nie płynie na Kubę!!) Mocno zmotywowani do znalezienia innej opcji przedostania się na Kubę, ustaliliśmy plan na najbliższe dni, a w przypadku ”niepowodzenia” – będziemy eksplorować intensywnie Florydę.
Na środowym grillu, Waldek z Anią zaprosili nas wszystkich do siebie na sobotnią imprezkę. Wykorzystując wolny czas, postanowiliśmy pokręcić się trochę „wokół komina” i pozwiedzać okolicę (dzień 5 i 6)