No to lecimy!
A w tym czasie parę słów o planach jakie szkicowaliśmy w związku z tym wyjazdem.
Kuba! …bo taki jest plan – już od dawna była tym miejscem które chcieliśmy odwiedzić, jednak ciągle odkładanym ze względu m.in. na skomplikowaną logistykę związaną z podróżowaniem własnym motocyklem. Wchodziła w grę opcja wysyłki motocykla kontenerem, co przerabiało kilku z naszych znajomych…
Pomysł wydał się bardziej realny, gdy po ostatniej podróży po USA nasz motocykl został na Florydzie… z Key West do Hawany jest zaledwie 90 mil! Blisko!
Przeszkodą jest embargo i brak jakichkolwiek komercyjnych morskich połączeń miedzy oboma krajami.
Wylatując wtedy, w sierpniu 2017 roku z Miami powiedzieliśmy sobie: żegnaj Ameryko – było cudownie! Do zobaczenia! …mamy nadzieje ze niebawem.
Po powrocie do Polski, jesienią postanowiliśmy, że jeśli znajdziemy możliwość przedostania się z motocyklem na Kubę, to jedziemy!
Szukając w sieci trafiłem na kontakt do człowieka, który jako członek L.A.M.A (Latin American Motorcycle Association) oferował fracht dla 8-10 motocykli z Key West do Hawany prywatną łodzią w terminie zlotu organizowanego przez L.A.M.A Cuba w Santiago De Cuba.
Skontaktowałem się. Zgłosiłem chęć uczestnictwa. Otrzymałem informację potwierdzająca możliwość wzięcia udział oraz orientacyjny termin zlotu datowany na przełom lutego i marca 2018r.
Zaczęły się zatem przygotowania spraw formalnych:
- weryfikowanie czy na pewno możemy, jako obywatele Polski, ale będący pod jurysdykcją USA, popłynąć na Kubę i wrócić z powrotem na Florydę;
- zapoznawanie się z przepisami regulującymi możliwość poruszania się własnym motocyklem zarejestrowanym w USA po Kubie;
- rozeznawanie spraw związanych z ubezpieczeniem zarówno nas, jak i motocykla. Kilka telefonów, kilkanaście maili rzuciło trochę światła na sprawę.
Otrzymując potwierdzenie z Departamentu Skarbu USA utwierdziliśmy się w przekonaniu, że z naszą wyprawą na Kubę wpisujemy się w jedną z 12 kategorii ogólnych („Support for the Cuban People” ), na podstawie której (spełniając odpowiednie warunki) możemy zrealizować nasz plan.
W tym miejscu chcemy serdecznie pozdrowić Panią Annę Pieńkosz – Ambasador RP w Hawanie oraz Pana Marka Wałkuskiego – Korespondenta PR w USA. Dziękujemy za wszystkie porady, uwagi i sugestie.
Początkiem grudnia otrzymaliśmy od naszego „przewoźnika” informację o terminie zlotu oraz orientacyjnym czasie wypłynięcia i powrotu na Key West. Mogliśmy zatem rezerwować bilety lotnicze, odhaczać co chcemy zobaczyć oraz rozpisywać szkic harmonogramu podróży.
Po Nowym Roku otrzymaliśmy wiadomość o przesunięciu terminu zlotu i o nowych terminach samego frachtu. Na szczęście daty przesunęły się w bezpieczną stronę i nie wiązało się to ze zmianą rezerwacji lotniczej. Skorygowaliśmy zatem nasz plan podróży starając się zachować wszystkie najważniejsze punkty, które zamierzaliśmy odwiedzić.
Zbliżał się czas wyjazdu… kontakt z człowiekiem organizującym fracht, w którym mieliśmy uczestniczyć, jakby osłabł. Niemniej jednak, pełni wiary w ludzi, szykowaliśmy się do podróży. Będzie dobrze! Nie zakładaliśmy inaczej.
Sam przelot tym razem mieliśmy zarezerwowany z Katowic do Miami, z przesiadką we Frankfurcie. Dla nas najkorzystniejsze połączenie. Rejs obsługiwała Lufthansa, we Frankfurcie 2 godz. na przesiadkę, a więc optymalnie.
W ciągu 14 godzin z małym haczykiem przeskoczyliśmy z zimowej Polski do przyjemnie ciepłej Florydy.