W środę o poranku, w miarę sprawnie spakowaliśmy się do drogi, po 7:30 wyjechaliśmy z mariny.
Na miejscu byliśmy tuż przez 8:00 rano.
Tego dnia urząd wyglądał nieco inaczej, pełny parking samochodów i motocykli, przed i w samym budynku mnóstwo ludzi, niektórzy z samymi dokumentami i inni z tablicami…
Okazało się że niektórzy oczekujący byli już wpisani na listę „kolejkową” i byli kolejno wywoływani…
Ja z dokumentami celnymi, paszportem i zmiętą karteczką na której miałem po hiszpańsku napisane 2 zdania informujące o tym co chce załatwić, grzecznie czekałem „na swoją kolej”.
Po około 1,5 godz. podszedł do mnie inspektor techniczny, zabrał dokumenty wystawione przez celników, paszport i „karteczkę”. Położył je na biurku pani urzędniczki, która po kolejnych kilku minutach wskazała na moją kolej.
Dostałem kwit z którym miałem się udać do inspektorów na parking.
Na zewnątrz bylo przeprowadzane badanie techniczne…
W naszym przypadku sprowadziło się to do sprawdzenia (i zeskanowania 😉 ) numerów ramy i silnika oraz postawienia parafki przez inspektora.
Wróciłem z dokumentami do budynku, podpisałem kolejne papiery i zostałem zobowiązany do uiszczenia opłaty – znaczek skarbowy, który trzeba było kupić w banku… po powrocie otrzymałem tablice z dowodem rejestracyjnym ważnym do czasu obowiązywania naszych wiz 🙂
Była godzina 12:00 kiedy wyjechaliśmy z urzędu – w sumie 4 godziny – ekspres!
Wyjeżdżając z Hawany podjechaliśmy do ambasady RP spotkać się z Panią Ambasador. Gawędziło się nam wspaniale!
Panie w cudownych nastrojach……niestety czas nas naglił, pamiątkowe zdjęcie i w drogę…
Havana Street’s
Szybki lunch po drodze na bazarku w mieście i powoli opuszczamy Hawanę kierując się na południe.
Plac Rewolucji, centralne miejsce placu zajmuje pomnik Jose Marti.Budynki rządowe z muralem Che Guevary i z podobnym muralem Camilo Cienfuegosa.
Wyjazd ze stolicy bez nawigacji, pewnie okazałby się cudem (ze względu na oznakowanie kierunkowe miasta), na szczęście maps.me i załadowane mapy off-line zrobiły świetną robotę!
Niemalże dosłownie „wskakujemy” na autostradę (Autopista Nacional), którą mkniemy 140 km, aż do zjazdu na drogę nr 116 w kierunku Zatoki Świń.
Jakość nawierzchni autostrady jest niezła – pozwala się rozpędzić nawet do 110-130 km/h pod warunkiem, że pozwala na to widoczność bo niestety i na autostradzie „dziury” się zdarzają! Jeśli chodzi o oznakowanie dróg na Kubie to powiedzmy sobie – szału nie ma 😉 Znaków jest stosunkowo niewiele, znaki malowane – często niewidoczne, podobnie zresztą. Ciężko także trafić na wyposażenie dróg takich jak bariery energochłonne, czy latarnie, o ekranach akustycznych nie wspominając. Z drugiej strony – dla kogo? Ruch pozamiejski jest bardzo mały.
Kubańska kawa przy pierwszym tankowaniu :)
Dojeżdżając do Playa Larga mijamy Criadero de Cocodrilos de Guamá (farmę krokodyli). Było już po 17:00, więc na zwiedzanie tego dnia nie mieliśmy już szans, ale po atrakcjach w Parku Narodowym Everglades na Florydzie, nie odczuwaliśmy niedosytu.
W drodze do Cinfuegos, w którym zaplanowaliśmy nocleg podziwiamy kolejny piękny zachód słońca tym razem nad morzem karaibskim. Chciałoby się zostać dłużej, a tu niestety trzeba jechać dalej, przed 19 robi się ciemno i niebezpiecznie na drodze. Odradzano nam kilkukrotnie nocną jazdę i rzeczywiście, o czym niebawem się przekonaliśmy, było to wyczerpujące doświadczenie, przypominające niemalże walkę o życie… poza miastem jest kompletnie ciemno, do tego kiepskiej jakości kubańskie drogi i pałętające się po nich różne zwierzaki i ludzie, skutecznie zniechęciły nas do ponowienia nocnej jazdy.
Szczęśliwie dojechaliśmy do celu, nocleg sam znalazł nas tuż po zatrzymaniu się w mieście. Trafiliśmy do Casa Particulares, w której mogliśmy się porozumieć po angielsku.
Szybko zrzuciliśmy bagaże, zabezpieczyliśmy motocykl i polecieliśmy na nocne zwiedzanie miasta.
Na dobranoc, racząc się cuba libre w hostelowym obejściu, podsumowujemy miniony i planujemy kolejny dzień.
…a taki mieliśmy widoczek z tarasu 🙂
Co tu dużo mówić pięknie 😀 😀😀
PolubieniePolubienie