Kask motocyklowy to jeden z najważniejszych elementów wyposażenia każdego motocyklisty – chroni przecież nasze centrum dowodzenia, które przemęczone nie działa prawidłowo, nie mówiąc już o ryzyku jakiegokolwiek urazu.
Ciągle w świecie można znaleźć miejsca, w których jazda w kasku nie jest obowiązkowa.
Nie trzeba się specjalnie wysilać w poszukiwaniach, aby wskazać na chociażby kilka stanów USA, w których istnieje prawnie taka dowolność. W niektórych z nich funkcjonują dodatkowe przepisy regulujące kwestie wieku czy ubezpieczenia motocyklisty, ale w dalszym ciągu istnieje dopuszczenie jazdy bez ochrony głowy (ochrona oczu jest koniecznością).
Zasadne czy nie, mogłoby być kwestią sporną, w tym jednak specyficznym przypadku prawo do swobody i wolności Amerykanów bierze górę i każdy indywidualnie podejmuje decyzję o swoim bezpieczeństwie.
Tutaj możesz przeczytać więcej o prawie dotyczącym obowiązku używania kasków motocyklowych w USA
My mimo, iż zdarzało nam się skorzystać z możliwości spróbowania jazdy z przysłowiowym „wiatrem we włosach” (nie jest to w żadnym stopniu powód do dumy), niezmiennie stawiamy na bezpieczeństwo i jesteśmy zwolennikami jazdy w kaskach. Wszyscy przecież mamy świadomość, iż spośród użytkowników dróg, jako motocykliści jesteśmy znacznie bardziej narażani na różnego rodzaju niebezpieczeństwa.
Kaski, których do tej pory używaliśmy to: Schuberth C3 – z podnoszoną szczęką oraz Nolan N43 – otwarty kask bez szczęki. Oba kaski producenci wyposażyli w blendę przeciwsłoneczną.
Wybierając się w pierwszą podróż po USA i Kanadzie zabraliśmy z domu nasze stare i już nieco wysłużone Nolan’y. Mimo, że stosunkowo nowe wówczas Schuberth’y, sprawdziły się doskonale w podróżach po Europie uznaliśmy, że ponieważ jednak większość czasu w ciągu roku spędzamy jeżdżąc na starym kontynencie w chłodniejszym klimacie, sensowniej będzie je zostawić w domu. W podróż zabraliśmy otwarte kaski, bardziej komfortowe w upałach.
Kaski były sprawdzone w kilku wcześniejszych europejskich podróżach i mimo, że nieco większe i cięższe (zamykana szczęka) dają poczucie komfortu jazdy w zróżnicowanym klimacie: od greckich upałów, po rześkie i niejednokrotnie deszczowe alpejskie przełęcze.
C3 mają dobrze funkcjonującą wentylację, blendę przeciwsłoneczną, anti-foga (pin lock) i odpowiedni parametry aerodynamicznie, co przekłada się na dobrą izolację akustyczną i przeciwwilgociową.
Ponadto Schubert charakteryzuje się jednymi z najmniejszych skorup w tym segmencie kasków.
To czego brakowało naszym C3, jeśli chodzi o wyposażenie sprawdzające się w trakcie podróży to bez wątpienia daszki przeciwsłoneczne, które miałyby możliwość regulacji. Niejednokrotnie jazda w stronę zachodzącego słońca nie miała nic wspólnego z filmowymi scenami z Dzikiego Zachodu, a walka podczas prowadzenia motocykla z oślepiającymi promieniami słońca, nie należała do przyjemności.
Kaskiem Schuberth’a dedykowanym niejako moto-podróżnikom jest model E1, który jest zmodyfikowaną wersją C3Pro, czyli młodszego brata naszej C3.
E1 jest standardowo wyposażony w daszek z 3 stopniową regulacją kąta nachylenia, oraz dodatkowy wlot powietrza (nawiew) umiejscowiony w centralnej części szczęki. Poprawiono też materiały używane w wyściółkach – posiadają właściwości antybakteryjne.
Podróż po Ameryce Południowej będziemy realizować zgodnie z naszym planem: z Schuberth’em, ale nie jak wstępnie zakładaliśmy w wersji C3, a E1.
Aktualnie jesteśmy po pierwszych jazdach testowych w nowych kaskach – zapowiadają się obiecująco!
Testy trwają! Będziemy Was informować jak się sprawują!
Końcem sierpnia, testowo, wymieniliśmy w naszych kaskach blędy przeciwsłcznie na ciemniejsze – akcesoryjne: lustrzanne. Już po pierwszej jeździe utwierdziliśmy się w przekonaniu że była to trafiona decycja! Najwyższy z dostępnych u Schubertha stopien przyciemnienia i w naszym odcuciu przyjemniejsza kolorystyka otoczenia są nie do przecenienia! Polecamy!!
